Odpowiedzialność za wypowiadane słowa i konsekwencja w działaniu to cechy, które bezwzględnie posiadać musi każdy, kto bierze się za jakąkolwiek działalność publiczną. W stanowisku Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania upublicznionym 1 marca czytam: „wszystkie Sekcje Regionalne oraz podległe im organizacje związkowe są zobowiązane do realizowania postanowień Sztabu Protestacyjno-Strajkowego KSOiW NSZZ „Solidarność” z dnia 21 i 29 stycznia br. Nasze postulaty oraz terminarz działań nie uległ zmianie”. Przypomnę zatem: w stanowisku z 21 stycznia napisano:
„Żądać podniesienia płac w oświacie […] nie mniej niż 650 zł od stycznia 2019 r. i kolejnych 15% od stycznia 2020 r.
Zawiesić wszelkie rozmowy z minister Anną Zalewską do momentu realizacji przez MEN powyższych postulatów płacowych.
W przypadku braku realizacji naszych postulatów płacowych przeprowadzić radykalna krajową akcję protestacyjną 15 kwietnia 2019 r.”
Lektura postulatów pozwoliła nam choć na chwilę uwierzyć, że nasi związkowi liderzy wreszcie zrozumieli czego chce zdecydowana większość członków nauczycielskiej „Solidarności”. Trwało to jednak tylko chwilę. Spotykająca się w Zakopanem „krajówka” dziwnym zrządzeniem losu zgubiła gdzieś postulat podniesienia naszych uposażeń w 2019 roku o 650 zł upierając się, że jedyne o czym marzy nauczycielska brać to 15% podwyżka w bieżącym roku. O postulacie podniesienia naszych płac o 15% w kolejnym roku nie było już mowy. W komunikacie wysłanym z zimowej stolicy Polski próżno też szukać buńczucznych zapowiedzi o „radykalnej krajowej akcji protestacyjnej 15 kwietnia 2019 r.” (dla porządku przypomnę, że to termin egzaminu ósmoklasistów). Powodu modyfikacji postulatów z 21 stycznia nie poznaliśmy do dziś.
Równo 10 dni po kuriozalnym posiedzeniu członków Krajowej Sekcji w Zakopanem gruchnęła wieść o spotkaniu liderów „Solidarności” z PiSowską wierchuszką. Nadmienię tylko, że w spotkaniu na Nowogrodzkiej uczestniczyła Anna Zalewska. Ta sama z którą „Solidarność” miała nie rozmawiać do czasu realizacji naszych postulatów Treść rozmów owiana jest tajemnicą. Lakoniczne komunikaty rodzą więcej domysłów niż dostarczają rzetelnych informacji. Na oficjalny komunikat Krajowej Sekcji nie doczekaliśmy się do dziś. Zamiast tego doczekaliśmy się połajanek i prób dyscyplinowania coraz bardziej poirytowanych struktur związkowej „Solidarności”. Przekaz pisma z 1 marca jest klarowny – macie słuchać się Sztabu Protestacyjno-Strajkowego KSOiW NSZZ „Solidarność”. Problem polega na tym, że kompletnie nie wiemy w co gra nasza związkowa „góra”. Pewni jesteśmy tylko tego, że ta gra kompletnie nam już się nie podoba. Zwykło się mawiać „po owocach ich poznacie”. Póki co marniuchne te owoce. Nieokazałe, stęchłe, robaczywe.
Przypomnę na koniec banalną prawdę. Wybrane przez nas władze związkowe winny nas godnie reprezentować. To władza (ta związkowa) jest dla nas, a nie my dla władzy. Istniejecie tylko dlatego, że to myśmy was wybrali.